japoeta.pl.tl
 
  STRONA STARTOWA
  K O N T A K T
  Księga gości
  O POECIE
  ŠLICZNA PANI OL
  NAJCICHUTKO
  WICHREM IDĘ..
  JESTEŚ SKARBEM NIEBIOS
  DALEKO ZA NIEBIESKOŚĆ
  PIERWSZE MIEJSCE NA ZIEMI
  GWIAZDY
  DLA CIEBIE BĘDĘ
  MÓJ NAJPIĘKNIEJSZY WIERSZ
  KREW Z IGŁY
  ..A JAKBYM TE PROMIENIE SŁYSZAŁ..
  RETROSPEKCJA
  JEDEN PŁOMIEŃ
  ROZPŁYWAM SIĘ
  ROZKOSZ PACHNĄCEJ WANILII
  FUCKDAY
  CHCIAŁBYM JESZCZE..
  Z OCZAMI MORSKIMI
  DZIŚ ZNÓW..
  RETROSPEKCJA 2226
  OK
  BACH BUM TRACH
  TRAGEDIA
  ŻYWIOŁY
  ..I PŁACZEM IDĘ
  PROSZĘ..
  PRZYWITAJ POŁYKACZA
  PŁONĄC PATRZEĆ
  PRAWDOMÓWNOŚĆ
  SŁOŃ W DUPIE MRÓWKI
  POCAŁUNKAMI ZBIERZ PLONY
  UWIERZ
  DESZCZ NA ŚCIANIE
  TRZY
  MOJA WSZECHSTRONNOŚĆ
  HEJ SIOSTRZYCZKO
  PAŁAC
  ..JA?..
  PRZYTULONY DO KULI
  UCIEKAĆ MI OD CIEBIE
  MOJE MALUTKIE MYŚLI
  ..I W OBJĘCIACH JEJ ŚNIĆ..
  MÓW DO NIEJ..
  JAK SMAKUJE MLECZNA DROGA?
  RATUJ MNIE
  BAŚNIOWY EROTYK
  IDZIESZ ZE MNĄ
  SZTUCZNE TULIPANY
  JESTEŚ MOJĄ VENUS
  SPÓJRZ
  ŚWIATŁO Z TWOICH OCZU
  POCAŁUJ KRÓLEWNĘ
  MOST BRZEG-KRAKÓW
  KLER
  WIERSZE PISZĘ Z ŁEZ
  W RÓŻOWYCH GÓRACH ZAKLĘTYCH CHMURACH..
  TROCHĘ BAŚNI
  MĄDRY POEMAT
  O PEWNYM SKRZACIE
  TAKA OTO GŁUPOTA
  NOC,VENUS I JA
  BAJKA O BRZYDKIEJ KURTYZANIE,CO NIE MIAŁA TATY
  W KAWAŁECZKU SNU
  CO JA LUBIĘ?
  ROZMOWA Z PANEM B.
  HISTORIA NIESAMOWICIE NIEMORALNA
  ANTIDOTUM
  ZROZUMIENIE
  VIVE LA VENA
  NOTRE DAME
  JAK BEZ RĄK
  BIAŁA MYSZ
  APOEZKALIPSA
  ŠWIAT I TY
  CONCORDE
  FRASZKA O PEWNYM NIEMCU (czyli guten ist polska zupa)
  WYROCZNIA
  SMUTNE JAK JESIEŃ
  OCZEKIWANIE
  LIST DO PANA SZ.
  U PANA STRAUSSA..
  ADAGIO
  BUDOWA
  POLSKA FABRIKA
  LIST DO K.I.G.
  BĄDŹ MI..
  ZAPACH PAMIĘCI
  NIE MUSI BYĆ OGNISKO
  MODLĘ SIĘ..
  SMUTNY WIECZÓR
  JESIENNY
  ZIMOWY
  WIOSENNY
  LETNI
  Z OTCHŁANI WOŁAM..
  KAMYCZKI I KABZELE
  CZEKAJ
  ..NOGĄ DEPTAĆ KROKODYLE
  EGIPSKI
  NA NIBY
  ZAZWYCZAJ..
  ZMIANA
  PASTELOWA MARZYCIELKA
  TYSIĄC DUSZ
  DLA WSZYSTKICH TYCH CHWIL
  ZE SNU ANIOŁA
  BUFETOWE CZARY
  NIEWINNE ANIOŁKI
  TRZY LITERY
  TROCHĘ PERWERSJI
  ZACZAROWANI WŁAMYWACZE
  PRZYTULAM SIĘ..
  DO PEWNEJ PANI Z PEWNEGO SKLEPU Z WYDAWNICTWAMI KSIĄŻKOWYMI
  POCAŁUNEK
  OCZY
  INNY O MNIE
  A GDYBYM TAK..
  PANI W TV
  A ŻEBY MNIE TO BYŁO..
  TRZY MAGICZNE KSIĘGI
  LUSTRO
  NIE CAŁUJ ANAKONDY
  CYK..YK..YK..
  BOLEK I LOLEK
  TAJEMNICA TKWI W LAKIERZE
  BYĆ JAK SOGLIVKERAM
  KLEPTOMAN
  DO ŚCIĘCIA!
  ..WIESZ JAK
RETROSPEKCJA

siedzę i piszę

czuję jak pod stołem

w stopy szczypią

mnie domowe skrzaty

wylazłe spod dywanu

i po nieprzespanym dniu

nerwowe

przypominają mi że

jeszcze mam nogi..

wśród trędowatych

jedynie ja mam

marzenia i wizje

połowy KRÓLESTWA

..co mi tam jakiś jebany mandat śmieszne sto dwadzieścia talarów...

kiedy TY wiersze

dla mnie piszesz

i myślisz o mnie

wiesz...

pozabijam kurwa

kiedyś te wszystkie

samochody

które zabierają mi

moją część świata

i odcinają drogę

ku TOBIE..

samopoczucie

ma dwa kierunki

góra..

dół..

dół..

góra..

samochody są górą

kiedy ja jestem

dołem

ale czas mój nadejdzie

i w końcu wczołgam się

na mityczny wielki everest

i z kieszeni wyciągnę kałacha

i na zabij..

i na śmierć..

i grabarze wszystkich

cmentarzy w końcu

kupią sobie marzenia..

..a tymczasem Odra

w jednym miejscu

pokazuje mi jak

silna jest i mocna

dusz łakoma

tych dziecinnych

to najlepiej

jaką byłem kiedyś

jaką kiedyś ze

trzy razy pogardziła..

a nade mną niebo

kolorami mnie wabi

jakże mogę nie napisać

o kochanym mym

paryskim tym błękicie

o tych różach

które kwitną

między bielą

moich brzeskich chmur

niech tam lecą..

niech lecą..

w oczy mi umierające

wciągam woń

tych róż i

zamykam się

w materii..

tylko skrzaty dalej

szczypią i nie dają mi

zapomnieć..

...czasami czuję się jak jakiś dziwny okaz

   coś jakby małpa z rogami

   albo słoń bez trąby...

w materii

bezpiecznie jest i

spokojnie

słodka ciemność

i bramy fantazji..

otwierają się...a jakże..

ale materia

wadliwa jest i

dziurawa..

przez szpary wnika

we mnie cały

brudny hałas

i krzyk zmęczonego

świata..

zamyka bramy

na złoty klucz

i wrzuca go do Odry

tam gdzie dusza

ma nie sięga..

...jak zajebię zaraz temu skrzatu

   co mi włazi na kolano...

boję się wychodzić..

gdziekolwiek..

nie ma spokoju

poezja czai mi się

prawie we wszystkim

i nie daje normalnie iść..

jeszcze te samochody..

te prawie to do nich

pozabijam je..

pozabijam..

jeszcze selery..

selery też pozabijam

zeszłoroczne i te

jutrzejsze

za to że durniem

jestem przez nie..

a skrzaty szczypią..

przypominają..

ale je zostawię

w spokoju

w końcu symbiozę

mam z nimi..

idę i piszę

walczę z metaforą

to już trzydziesta szósta runda

gong..

przegrywam..

ręcznik spada

z ringu..

znoszą mnie na

pomidorowych noszach

...spokojnie..

...będzie żył..

...będzie żył..

...będzie pisał..

pewność lekarza

ledwo ociera

mi uszy

...będzie żył..

...będzie zabijał..

nie jest lekko

zdarza się że

walczę naraz

na trzech a nawet

i więcej ringach..

ale zawsze z nią

przegrywam

pożera mnie..

i tylko te skrzaty

niezmordowane..

szczypią i skrzypią

mi pod butami..

...czasami czuję się jak jakiś dziwny okaz..

bo nie ma nic

za darmo..

dał mi te oczy

ale zabrał

życie obok CIEBIE..

za kilkanaście lat

a może za sześć

też je pozabijam..

prawe smok

CI dostarczy

a lewym nakarmię

skrzaty..


 
   
Lubisz moja poezję?  
 
 
CZAS  
   
 
 

 
DZIĘKUJĘ  
  MAMIE..

K.I.GAŁCZYŃSKI..

E.S. "FABULA RASA"

ROBERT MONROE..I cała jego trylogia.

I CAŁEJ MOJEJ ŚWIADOMOŚCI..
 
LICZNIK  
   
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja