twój długopis
nie świeci
czas iść..
wypiszczał przelatujący
nade mną nietoperz
oznajmiając że
matka noc czai się
u wejścia..
machnął mi jeszcze
skrzydełkiem na dobranoc
i zniknął w euforii
polowania
czas iść..
słyszę już matki
ciężkie kroki..
ciężkie a jakby
piórem łabędzim były
nadchodzą..
bo ona obudzona
jak wampir panować
teraz będzie..
dopóki brat jej
świt nie wbije
jej kołka w serce..
ale on śpi teraz
zmęczony i w snach
nowy kołek rzeźbi
idę już..
idę..
a i tak zanim
dojdę
trędowatych demonów
smród poczuję
ale zła się
nie ulęknę
bo TY idziesz
ze mną..
idziesz
stojąca na
tym balkonie